7 kwietnia 2014

Pętla czasu ciśnie mocniej



Nikola odebrał córkę z domu Ignaczaków, gdzie Emma spędzała popołudnie. W drodze powrotnej starał się być zainteresowany słowami córki, słuchać dokładnie co mówi, wyrażać zainteresowanie i wspólnie się śmiać. Ciężko mu było. Jego myśli w głównej mierze krążyły wokół Tijany. Kręciły się, skręcały, zwracały, ale nie mogły znaleźć ujścia.
Tijana, Tijana, Tijana.
Nawet obecność Emmy nie mogła go od tego uwolnić.
Choć sam najpierw musiał uwolnić się od towarzystwa Krzyśka i jego rodziny. Ignaczak widział go pod halą w towarzystwie Tijany, ale całe szczęście o nic nie pytał. Ale jeżeli tajemnicza znajoma Kovacevicza nadal będzie pojawiała się w jego życiu to Krzysiek w końcu zapyta. Ale wcześniej będzie snuł domysły, podzieli się nimi ze swoją żoną i nim Nikola się spostrzeże informacja o pojawieniu się nieznanej kobiety dotrze do Sanji. To byłaby klęska. Koniec. Porażka.
Zaparkował na podjeździe i uśmiechnął się do Emmy. Miał o co walczyć.
W domu Sanja kręciła się po kuchni. Nikola zastał ją kiedy układała naczynia w zmywarce. Żona była w wyjątkowo dobrym humorze, nuciła piosenkę, która akurat leciała w radiu.
- O, już jesteście – Sanja pomogła córce zdjąć kurtkę i uważnie słuchała opowieści małej o pobycie u Ignaczaków. Nikola starał się całym sobą chłonąć radosną, rodzinną atmosferę, ale coś mu przeszkadzało. Coś nie pozwalało mu cieszyć się prawdziwie i szczerze, z tego co ma.
Ktoś. Tijana.
- Wiesz, Nikola miałam dzisiaj niezwykłą sytuację – Sanja podała Emmie szklankę z sokiem i zasiadła za stołem. Nikola zrobił to samo. Emma pobiegła do salonu.
- Tak? Co się stało?
Starał się zainteresować słowami żony. Naprawdę tego chciał. Nie potrafił. Jeszcze nie potrafił, choć za chwilę to wszystko miało się zmienić. Nadciągał kataklizm.
- Spotkałam dzisiaj kobietę z Serbii. Zaprosiłam ją na herbatę i pogadałyśmy. Całkiem sympatyczna. I tak jak ja pochodzi z Belgradu. Kochanie, źle się czujesz?
Skóra na twarzy Nikoli nie była blada. Była przezroczysta. Nikola ostatkiem sił zapanował nad drżeniem dłońmi. To nie mogła być Tijana… Tylko nie Tijana.
- Nic mi nie jest, to tylko zmęczenie po treningu.
- To może zaparzę ci zielonej herbaty, odprężysz się trochę – zaproponowała Sanja, ale Nikola szybko pokręcił głową.
- Nie trzeba. Opowiedz mi lepiej o tej kobiecie z Serbii.
Sanja, z szerokim uśmiechem na ustach, zrelacjonowała mężowi przebieg rozmowy z Tijaną. Nikola tylko ogromną siłą woli powstrzymywał się by nie wrzasnąć z rozpaczy. Miał już poukładane życie, zapomniał o tym co było miedzy nim na Tijaną, miał jasno określony cel, do którego dążył. Ale Tijana wplątała się w to wszystko. Nie wiedział czy celowo czy przypadkiem. Wmieszała się w jego życie, a tego Nikola nie mógł tak zostawić.
- To naprawdę niesamowite – wydusił, kiedy żona skończyła swoją opowieść. Nikola wprawdzie nie znał powodu przyjazdu Tijany do Polski, przez wiele lat nie miał pojęcia, co się z nią dzieje, ale doskonale zdawał sobie sprawę ile spraw i kwestii Tijana zmyśliła bądź zataiła przed jego żoną. Trudno było mu uwierzyć, że przyjechała do Polski w celach relaksu i wypoczynku.
- Zaprosiłam ją do nas w niedzielę na obiad. Co ty na to?
Nikola musiał zebrać w sobie wszystkie siły by nie wrzasnąć na żonę, która niczym nierozważny saper bawi się bombą, która lada moment wybuchnie. Póki jeszcze to wszystko można było jakoś odkręcić, musiał działać.
- No, nie wiem. Właściwie w ogóle jej nie znasz…
- Nikola, daj spokój. Przecież nic się nie stanie jak zjemy wspólnie obiad. W końcu spotkałam kogoś, kto jest z tego samego miasta co ja. Nawet nie wiesz jak miło rozmawia się z taką osobą. Można tyle rzeczy powspominać… - Sanja oparła brodę o dłoń i zapatrzyła się w okno. Tęskniła za Serbią, za Belgradem, za swoim rodzinnym domem, ale nigdy nie wypominała Nikoli, że to z jego powodu nie może tam być. Bywały momenty, że Nikola czuł się winny. Ale poczucie winy wyparł strach. Tijana nie mogła być łącznikiem pomiędzy Sanją a Serbią. To była zbyt niebezpieczna gra.
- Ale zaprosiłaś ją na tą niedzielę? – Nikola łapał się czego tylko się dało by nie doprowadzić do tej konfrontacji. Nawet kłamstwa i podstępu.
- No tak.
- Bo widzisz właśnie miałem ci powiedzieć, że Krzysiek zaprosił nas do siebie. A ja już się zgodziłem za nas oboje.
Sanja przeczesała palcami grzywkę i zmarszczyła czoło.
- To wpadliśmy w mały impas. Bo widzisz nie mam jak odwołać tego zaproszenia, Tijana nie podała mi swojego numeru, nie mam jak się z nią skontaktować. Co zrobimy?   
Nikola czuł jak w środku wszystkie nerwy napinają mu się do granic możliwości. Jakby za chwilę miały rozerwać się, zniszczyć całe jego ciało. Serce łomotało mu w przyśpieszonym rytmie według szaleńczej muzyki. Za krtań ścisnęła go niewidzialna dłoń. Był w potrzasku.
Tak niewiele zabrakło by Nikola wstał i ryknął z rozpaczy. W środku toczył walkę. Wierność żonie kontra to coś dziwnego co czuł do Tijany. Zwycięzca powinien by oczywisty, bez żadnych dyskusji i zawahań. Ale życie jest tak podłe, że nie składa się z samych oczywistości.
- Kochanie, to może zadzwonisz do Ignaczaków i powiesz im, że nie możemy przyjść, a w ramach rekompensaty zapraszamy ich do siebie za dwa tygodnie. Co ty na to?
Biedny Nikola nie miał już żadnych argumentów w zanadrzu, by się nie zgodzić. Przytaknął, a kiedy Sanja cmoknęła go w policzek i wyszła by sprawdzić co robi Emma, zrozumiał, że nie pozostało mu już tylko jedno wyjście. Nikola decyzję podjął w ułamku sekundy, ale co innego zdecydować się na coś, a co innego wykonać to. Mimo naglącego czasu i obawy nie mógł zmusić się by sięgnąć po telefon i powiedzieć jego zdanie. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak wiele zależeć będzie o tego jednego krótkiego zdania.

Czas pędził jak szalony, choć Nikola miał wrażenie, że na złość jemu wskazówki zegara poruszały się o wiele za wolno podczas bezsennych nocy, kiedy walczył sam ze sobą. W momentach gdy słyszał obok siebie spokojny oddech Sanji czuł do siebie pewien rodzaj obrzydzenia. Nie potrafił zdobyć się na wybranie numeru Kolakovica i powiedzenia mu, że jego córka jest w Rzeszowie. To mogłoby uratować całą sytuację, ale Nikola nie mógł się przemóc. Czuł, że byłoby to nie fair wobec Tijany, której obraz nawiedzał co coraz częściej. Z paniczną obawą zerkał w kalendarz, a niedziela wydawała mu się dniem, kiedy nastąpi jakiś koniec.
Fakt wspólnego obiadu z Tijaną, tak go rozkojarzył, że na sobotnim rozruchu przed meczem Andrzej ochrzanił go pierwszy raz od początku sezonu i zapowiedział, że w spotkaniu na pewno nie zagra. Nikola przyjął to z tłumioną wewnątrz złością, a na pytania Krzyśka i Alka czy wszystko w porządku, burknął, że nic się nie dzieje. Jedyny Jochen miał odwagę zapytać czy może to rozkojarzenie Nikoli nie ma związku z tą nieznajomą sprzed hali, na co Serb udał, że nie wie o co chodzi. Uciekał przed myślą o spotkaniu z Tijaną, ale było to jak uderzanie głową w mur.
Mecz przestał w kwadracie, zupełnie oderwany od rzeczywistości. Nie zastanawiał się czy Sanja, która razem z Emmą przyszły go dopingować, może coś zauważyć. Już o to nie dbał. Jedyne czego był pewien, to, że musi wybrać. I ten wybór może być tylko jeden.
Zwlekał z tym aż do niedzieli. Sanja zapowiedziała mu, że zaplanowała obiad na piętnastą. Od rana chodził jak na szpilkach. To chwytał telefon w dłoń, to znów odkładał go na półkę i patrzył z odrazą.  Nawet Emma zauważyła rozdrażnienie ojca i usuwała mu się z drogi.
- Nikola, co się z tobą dzieje? To przez ten wczorajszy mecz?
Sanja przerwała rozkładanie talerzy na stole i spojrzała poważnie na męża. Nikola chciał uciec od tematu, ale nie pozwoliła mu na to.
- Ostatnio jesteś jakiś dziwny. Mam wrażenie, że coś przede mną ukrywasz.
Nikola czuł, że jeśli nie zapanuje nad sobą, to wykrzyczy żonie jaki błąd zrobiła zapraszając do ich domu Tijanę. Nie mógł znieść tego niemego oskarżenia w jej spojrzeniu. Zrezygnowany postanowił trochę nagiąć rzeczywistość.
- Przepraszam – podszedł do żony i przytulił ją do siebie, choć czuł, że Sanja z dystansem odwzajemnia jego gest – Niczego przed tobą nie ukrywam. Po prostu podlę się czuję po tym wczorajszym meczu – Jakieś ziarenko prawdy w tym było, bo przegrane spotkanie dobiło Nikolę, ale to ziarenko było tak małe, że Kovacevic poczuł do siebie prawdziwą odrazę.
- Nie przejmuj się tym. Następnym razem będzie lepiej – Sanja wtuliła się w ramiona męża. Nikola przed moment poczuł ten niezwykły spokój jaki płynął od jego żony. Nie mógł uwierzyć, że za chwilę pojawi się tu Tijana. I nie wiadomo co się wydarzy.
Delikatnie odsunął od siebie Sanję, zdeterminowany do działania.
- Kocham cię – wyszeptał, delikatnie muskając jej wargi. A potem wyszedł z pokoju by w spokoju zrobić to co powinien zrobić już dawno.

***
#AlekStayStrong
(Tytuł to fragment piosenki Anity Lipnickiej "Trzecia zima")

5 komentarzy:

  1. Myślałam, że w tym rozdziale dojdzie do spotkania Nikoli, Sanji i Tijany, ale będę musiała na to poczekać. Zapowiada się naprawdę ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz:) Jeszcze troszkę cierpliwości, w kolejnej notce Tijana pojawi się w domu Nikoli. Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mowilam, ze sie skomplikuje. Ah, zastanawia mnie co ten Nikola kombinuje przez ta koncowke. Jakos nie moge sobie wyobrazic tego wspolnego obiadu. Kiepska sytuacja i szczerze mi szkoda Tijany. Czekam na kolejny. #alekstaystrong Pozdrawiam serdecznie :*** x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. zapraszam na piątkę do mnie, jeśli masz ochotę. x [un-oubli]

      Usuń
  4. Zostałaś nominowana do Liebster Award :) Szczegóły na : http://volleyball-and-me.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html :)

    OdpowiedzUsuń