Nikola odebrał córkę z domu Ignaczaków,
gdzie Emma spędzała popołudnie. W drodze powrotnej starał się być
zainteresowany słowami córki, słuchać dokładnie co mówi, wyrażać
zainteresowanie i wspólnie się śmiać. Ciężko mu było. Jego myśli w głównej
mierze krążyły wokół Tijany. Kręciły się, skręcały, zwracały, ale nie mogły
znaleźć ujścia.
Tijana, Tijana, Tijana.
Nawet obecność Emmy nie mogła go od
tego uwolnić.
Choć sam najpierw musiał uwolnić się od
towarzystwa Krzyśka i jego rodziny. Ignaczak widział go pod halą w towarzystwie
Tijany, ale całe szczęście o nic nie pytał. Ale jeżeli tajemnicza znajoma
Kovacevicza nadal będzie pojawiała się w jego życiu to Krzysiek w końcu zapyta.
Ale wcześniej będzie snuł domysły, podzieli się nimi ze swoją żoną i nim Nikola
się spostrzeże informacja o pojawieniu się nieznanej kobiety dotrze do Sanji.
To byłaby klęska. Koniec. Porażka.
Zaparkował na podjeździe i uśmiechnął
się do Emmy. Miał o co walczyć.
W domu Sanja kręciła się po kuchni.
Nikola zastał ją kiedy układała naczynia w zmywarce. Żona była w wyjątkowo
dobrym humorze, nuciła piosenkę, która akurat leciała w radiu.
- O, już jesteście – Sanja pomogła
córce zdjąć kurtkę i uważnie słuchała opowieści małej o pobycie u Ignaczaków.
Nikola starał się całym sobą chłonąć radosną, rodzinną atmosferę, ale coś mu
przeszkadzało. Coś nie pozwalało mu cieszyć się prawdziwie i szczerze, z tego
co ma.
Ktoś. Tijana.
- Wiesz, Nikola miałam dzisiaj
niezwykłą sytuację – Sanja podała Emmie szklankę z sokiem i zasiadła za stołem.
Nikola zrobił to samo. Emma pobiegła do salonu.
- Tak? Co się stało?
Starał się zainteresować słowami żony.
Naprawdę tego chciał. Nie potrafił. Jeszcze nie potrafił, choć za chwilę to
wszystko miało się zmienić. Nadciągał kataklizm.
- Spotkałam dzisiaj kobietę z Serbii.
Zaprosiłam ją na herbatę i pogadałyśmy. Całkiem sympatyczna. I tak jak ja
pochodzi z Belgradu. Kochanie, źle się czujesz?
Skóra na twarzy Nikoli nie była blada.
Była przezroczysta. Nikola ostatkiem sił zapanował nad drżeniem dłońmi. To nie
mogła być Tijana… Tylko nie Tijana.
- Nic mi nie jest, to tylko zmęczenie
po treningu.
- To może zaparzę ci zielonej herbaty,
odprężysz się trochę – zaproponowała Sanja, ale Nikola szybko pokręcił głową.
- Nie trzeba. Opowiedz mi lepiej o tej
kobiecie z Serbii.
Sanja, z szerokim uśmiechem na ustach,
zrelacjonowała mężowi przebieg rozmowy z Tijaną. Nikola tylko ogromną siłą woli
powstrzymywał się by nie wrzasnąć z rozpaczy. Miał już poukładane życie,
zapomniał o tym co było miedzy nim na Tijaną, miał jasno określony cel, do
którego dążył. Ale Tijana wplątała się w to wszystko. Nie wiedział czy celowo
czy przypadkiem. Wmieszała się w jego życie, a tego Nikola nie mógł tak
zostawić.
- To naprawdę niesamowite – wydusił,
kiedy żona skończyła swoją opowieść. Nikola wprawdzie nie znał powodu przyjazdu
Tijany do Polski, przez wiele lat nie miał pojęcia, co się z nią dzieje, ale
doskonale zdawał sobie sprawę ile spraw i kwestii Tijana zmyśliła bądź zataiła
przed jego żoną. Trudno było mu uwierzyć, że przyjechała do Polski w celach
relaksu i wypoczynku.
- Zaprosiłam ją do nas w niedzielę na
obiad. Co ty na to?
Nikola musiał zebrać w sobie wszystkie
siły by nie wrzasnąć na żonę, która niczym nierozważny saper bawi się bombą,
która lada moment wybuchnie. Póki jeszcze to wszystko można było jakoś
odkręcić, musiał działać.
- No, nie wiem. Właściwie w ogóle jej
nie znasz…
- Nikola, daj spokój. Przecież nic się
nie stanie jak zjemy wspólnie obiad. W końcu spotkałam kogoś, kto jest z tego
samego miasta co ja. Nawet nie wiesz jak miło rozmawia się z taką osobą. Można
tyle rzeczy powspominać… - Sanja oparła brodę o dłoń i zapatrzyła się w okno.
Tęskniła za Serbią, za Belgradem, za swoim rodzinnym domem, ale nigdy nie
wypominała Nikoli, że to z jego powodu nie może tam być. Bywały momenty, że Nikola
czuł się winny. Ale poczucie winy wyparł strach. Tijana nie mogła być
łącznikiem pomiędzy Sanją a Serbią. To była zbyt niebezpieczna gra.
- Ale zaprosiłaś ją na tą niedzielę? –
Nikola łapał się czego tylko się dało by nie doprowadzić do tej konfrontacji.
Nawet kłamstwa i podstępu.
- No tak.
- Bo widzisz właśnie miałem ci
powiedzieć, że Krzysiek zaprosił nas do siebie. A ja już się zgodziłem za nas
oboje.
Sanja przeczesała palcami grzywkę i
zmarszczyła czoło.
- To wpadliśmy w mały impas. Bo widzisz
nie mam jak odwołać tego zaproszenia, Tijana nie podała mi swojego numeru, nie
mam jak się z nią skontaktować. Co zrobimy?
Nikola czuł jak w środku wszystkie
nerwy napinają mu się do granic możliwości. Jakby za chwilę miały rozerwać się,
zniszczyć całe jego ciało. Serce łomotało mu w przyśpieszonym rytmie według
szaleńczej muzyki. Za krtań ścisnęła go niewidzialna dłoń. Był w potrzasku.
Tak niewiele zabrakło by Nikola wstał i
ryknął z rozpaczy. W środku toczył walkę. Wierność żonie kontra to coś dziwnego
co czuł do Tijany. Zwycięzca powinien by oczywisty, bez żadnych dyskusji i
zawahań. Ale życie jest tak podłe, że nie składa się z samych oczywistości.
- Kochanie, to może zadzwonisz do
Ignaczaków i powiesz im, że nie możemy przyjść, a w ramach rekompensaty
zapraszamy ich do siebie za dwa tygodnie. Co ty na to?
Biedny Nikola nie miał już żadnych
argumentów w zanadrzu, by się nie zgodzić. Przytaknął, a kiedy Sanja cmoknęła
go w policzek i wyszła by sprawdzić co robi Emma, zrozumiał, że nie pozostało
mu już tylko jedno wyjście. Nikola decyzję podjął w ułamku sekundy, ale co
innego zdecydować się na coś, a co innego wykonać to. Mimo naglącego czasu i
obawy nie mógł zmusić się by sięgnąć po telefon i powiedzieć jego zdanie. Nawet
nie zdawał sobie sprawy jak wiele zależeć będzie o tego jednego krótkiego
zdania.
Czas pędził jak szalony, choć Nikola
miał wrażenie, że na złość jemu wskazówki zegara poruszały się o wiele za wolno
podczas bezsennych nocy, kiedy walczył sam ze sobą. W momentach gdy słyszał
obok siebie spokojny oddech Sanji czuł do siebie pewien rodzaj obrzydzenia. Nie
potrafił zdobyć się na wybranie numeru Kolakovica i powiedzenia mu, że jego
córka jest w Rzeszowie. To mogłoby uratować całą sytuację, ale Nikola nie mógł
się przemóc. Czuł, że byłoby to nie fair wobec Tijany, której obraz nawiedzał
co coraz częściej. Z paniczną obawą zerkał w kalendarz, a niedziela wydawała mu
się dniem, kiedy nastąpi jakiś koniec.
Fakt wspólnego obiadu z Tijaną, tak go
rozkojarzył, że na sobotnim rozruchu przed meczem Andrzej ochrzanił go pierwszy
raz od początku sezonu i zapowiedział, że w spotkaniu na pewno nie zagra.
Nikola przyjął to z tłumioną wewnątrz złością, a na pytania Krzyśka i Alka czy
wszystko w porządku, burknął, że nic się nie dzieje. Jedyny Jochen miał odwagę
zapytać czy może to rozkojarzenie Nikoli nie ma związku z tą nieznajomą sprzed
hali, na co Serb udał, że nie wie o co chodzi. Uciekał przed myślą o spotkaniu
z Tijaną, ale było to jak uderzanie głową w mur.
Mecz przestał w kwadracie, zupełnie
oderwany od rzeczywistości. Nie zastanawiał się czy Sanja, która razem z Emmą
przyszły go dopingować, może coś zauważyć. Już o to nie dbał. Jedyne czego był
pewien, to, że musi wybrać. I ten wybór może być tylko jeden.
Zwlekał z tym aż do niedzieli. Sanja
zapowiedziała mu, że zaplanowała obiad na piętnastą. Od rana chodził jak na
szpilkach. To chwytał telefon w dłoń, to znów odkładał go na półkę i patrzył z
odrazą. Nawet Emma zauważyła
rozdrażnienie ojca i usuwała mu się z drogi.
- Nikola, co się z tobą dzieje? To
przez ten wczorajszy mecz?
Sanja przerwała rozkładanie talerzy na
stole i spojrzała poważnie na męża. Nikola chciał uciec od tematu, ale nie
pozwoliła mu na to.
- Ostatnio jesteś jakiś dziwny. Mam
wrażenie, że coś przede mną ukrywasz.
Nikola czuł, że jeśli nie zapanuje nad
sobą, to wykrzyczy żonie jaki błąd zrobiła zapraszając do ich domu Tijanę. Nie
mógł znieść tego niemego oskarżenia w jej spojrzeniu. Zrezygnowany postanowił
trochę nagiąć rzeczywistość.
- Przepraszam – podszedł do żony i
przytulił ją do siebie, choć czuł, że Sanja z dystansem odwzajemnia jego gest –
Niczego przed tobą nie ukrywam. Po prostu podlę się czuję po tym wczorajszym
meczu – Jakieś ziarenko prawdy w tym było, bo przegrane spotkanie dobiło Nikolę,
ale to ziarenko było tak małe, że Kovacevic poczuł do siebie prawdziwą odrazę.
- Nie przejmuj się tym. Następnym razem
będzie lepiej – Sanja wtuliła się w ramiona męża. Nikola przed moment poczuł
ten niezwykły spokój jaki płynął od jego żony. Nie mógł uwierzyć, że za chwilę
pojawi się tu Tijana. I nie wiadomo co się wydarzy.
Delikatnie odsunął od siebie Sanję,
zdeterminowany do działania.
- Kocham cię – wyszeptał, delikatnie
muskając jej wargi. A potem wyszedł z pokoju by w spokoju zrobić to co powinien
zrobić już dawno.
***
#AlekStayStrong
(Tytuł to fragment piosenki Anity Lipnickiej "Trzecia zima")
Myślałam, że w tym rozdziale dojdzie do spotkania Nikoli, Sanji i Tijany, ale będę musiała na to poczekać. Zapowiada się naprawdę ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz:) Jeszcze troszkę cierpliwości, w kolejnej notce Tijana pojawi się w domu Nikoli. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńMowilam, ze sie skomplikuje. Ah, zastanawia mnie co ten Nikola kombinuje przez ta koncowke. Jakos nie moge sobie wyobrazic tego wspolnego obiadu. Kiepska sytuacja i szczerze mi szkoda Tijany. Czekam na kolejny. #alekstaystrong Pozdrawiam serdecznie :*** x
OdpowiedzUsuńzapraszam na piątkę do mnie, jeśli masz ochotę. x [un-oubli]
UsuńZostałaś nominowana do Liebster Award :) Szczegóły na : http://volleyball-and-me.blogspot.com/2014/04/liebster-award.html :)
OdpowiedzUsuń