29 kwietnia 2014

Polały się łzy me czyste, rzęsiste*



Gwizd czajnika nadal rozlegał się po całym domu, kiedy Nikola stanął przed dygocącą ze zdenerwowania żoną. Emma, która na nieszczęście też była w kuchni, wpatrywała się w rodziców z ciekawością. Nigdy wcześniej jej dziecięce oczy nie były świadkiem takiego napięcia pomiędzy dwojgiem najbliższych jej osób.
Nikola przekręcił kurek kuchenki gazowej i w pomieszczeniu zalega cisza, którą mącił ciężki oddech Sanji.
- Mamo, mogę iść na podwórko? – Emma, nie świadoma niczego, zaczęła skakać wkoło matki, oczekując na zgodę. Sanja pokręciła głową.
- Idź do swojego pokoju. Jest za zimno.
- Niech idzie – wtrącił Nikola – Porozmawiamy w spokoju.
Sanja obrzuciła męża chłodnym spojrzeniem i wyszła z Emmą, by pomóc córce przy włożeniu odpowiednich ubrań. Nikola potarł twarz dłońmi; po powrocie Sanji będzie musiał zabrać ją w podróż w czasie; do przeszłości, która wydaje się odległa, a zarazem bliska, do czasów gdy szczęście plątało się ze smutkiem, a każdy wybór, który miał przed sobą zamykał pewną furtkę.

Szedł pewnym krokiem, z sercem wypełnionym podnieceniem i radością. Cóż to miał być za dzień! Przygotowywał się do niego już od paru tygodni, a tak po prawdzie to od momentu, kiedy ją pierwszy raz zobaczył. Wtedy już wiedział. Tak najzwyczajniej w świecie wiedział. Nie było mowy o żadnej pomyłce. Ona i tylko ona.
Przed wejściem do domu sprawdził jeszcze czy kwiaty nie ochlapły, czy bukiet prezentuje się tak okazale jak w momencie zakupy. Wybrał jej ulubione kwiaty; doskonale znał jej upodobania. Znał ją całą chyba nawet bardziej niż samego siebie. I chciał poznawać ją na nowo, każdego dnia od początku.
Zastukał do drzwi, wygładził marynarkę i gotów był stanąć przed nią by zadać to najważniejsze pytanie. W środku cały wrzał z radości. Znał odpowiedź mimo, że jeszcze nie padła. Ale to przecież się czuje. To przecież jest miłość…
Otworzył jej ojciec. Powitał go jak syna, jakby już byli rodziną. W końcu dzielili tą samą pasję, jeden już poświęcił dla niej większość swojego życia, drugi dopiero wchodził w ten świat, pełen zapału i energii.
- Nikola, dbaj o nią. Wiem, że będzie z tobą szczęśliwa, ale to moja jedyna córka. Nie zawiedź jej. Będę trzymał za was kciuki. Bardzo się cieszę.
Wydawałoby się, że to tylko słowa, ale wlały w niego dużo spokoju i przekonania, że jest we właściwym miejscu, pośród właściwych ludzi. Wszystko co się za chwilę wydarzy będzie swoistym preludium szczęścia.
- Tijana jest w swoim pokoju. Masz nasze poparcie.
Uśmiechnął się, trochę nerwowo, bo trudno było uniknąć zdenerwowania. Pokonał stopnie po dwa naraz, niesiony jak na skrzydłach. Przed drzwiami zatrzymał się i uszczypnął się w ramię. To nie był sen. To wszystko działo się na jawie. Jeszcze chwila i będzie mógł wykrzyczeć całemu światu swoje szczęście.
Nie zdążył nacisnąć klamki, kiedy drzwi uchyliły się lekko. Tijana zmierzyła go spojrzeniem. Na jej twarzy nie było cienia uśmiechu.
- Usłyszałam twoje kroki na schodach. Wejdź.
Czekała na niego. Skoro nasłuchiwała czy nadchodzi. Czy domyślała się wszystkiego? Trudno było stwierdzić.
- To dla ciebie – chciał wręczyć jej bukiet, ale nawet na niego nie spojrzała.
- Włóż je do wazonu, jest na stoliku.
W pokoju panował chłód, taka jego dziwna odmiana. Włożył kwiaty do wazonu, tak jak mu poleciła i nie wiedział co ma dalej zrobić. W jednej chwili stracił całą pewność swojego czynu, swojej decyzji. Coś było nie tak. Coś wisiało w ciężkim, burzowym powietrzu.
- Wiem, po co przyszedłeś Nikola. I wiem też, że moi rodzice nie mają nic przeciwko, chociaż ich zdanie i tak jest tutaj mało istotne. Ale ja Nikola długo nad tym myślałam…
Zawiesiła głos. Nie wiedział czy może się odezwać, poruszyć, zrobić cokolwiek. Pierścionek zaciążył mu w kieszeni marynarki. Nadal na niego nie patrzyła.
- Widzisz Nikola, miałam dużo czasu by obserwować życie moich rodziców, by wyciągnąć z tego wnioski. Ja nie chcę żyć tak jak oni, rozumiesz?
Nie mógł przyznać, że rozumie. Stał bezradnie, a przestrzeń, która dzieliła go od Tijany wydała mu się nagle tak odległa. Czy mógł się pomylić…? Aż przestraszył się własnych myśli.
- Nikola, ja już podjęłam decyzję. Kocham Cię i chcę być z tobą, ale jest jeden warunek.
Te słowa spłynęły na niego kojącym ciepłem. Nie pomylił się, kochała go. Powiedziała to wyraźnie. Chciała być z nim, już na zawsze. Krew w żyłach zawrzała mu radośnie na myśl o ich wspólnym życiu. A ten warunek, o którym mówiła? To bez znaczenia, zrobi dla niej wszystko.
 Sięgnął do kieszeni; chciał tym drobnym gestem przypieczętować niezwykłość tej chwili, zamknąć w niewielkim brylancie na srebrnej obrączce wspomnienie tego dnia. Powstrzymała go ruchem ręki.
- Najpierw musisz dokonać wyboru. Wyjdę za ciebie jeśli zrezygnujesz z grania. Musisz wybrać: albo ja albo siatkówka.
Zaśmiał się histerycznie i tak jakoś piskliwie. Zupełnie jak nie on. Ale ona też nie zachowywała się tak jak się spodziewał. Jej ultimatum było na tyle nierealne, że aż śmieszne. Miałby zrezygnować z siatkówki? Przecież to zupełnie tak, jakby kazała przestać mu oddychać.
- Tijana, o czym ty mówisz?
- Albo ja albo ona. Wybieraj.
Pojawiła się między nimi niewidzialna bariera; granica, której żadne z nich nie miało przekroczyć. Tijana mówiła poważnie, jej słowa nie były dziwnym żartem, ale próbą. Poddała go próbie, choć Nikola nijak nie mógł zmierzyć się z zadaniem jakim przed nim postawiła. Powinien zachować ostrożność i delikatność w działaniu, by uratować jeszcze te resztki, z których da się poskładać przyszłość. Przecież powiedziała, że go kocha, że chce być z nim. Ale górę wzięła męska duma i poczucie rozczarowania. Przyszedł tu pewien swego. I teraz miał odejść z niczym, bo jej nagle zaczęło przeszkadzać jego zajęcie.
- Tijana, ja nie zrezygnuję z siatkówki.
Drgnęła, zacisnęła wargi i odwróciła się. Powietrze zafalowało w geście pożegnania.
- W takim razie ja nie zostanę twoją żoną.
Jej szept zabrzmiał jak krzyk. Było w nim wszystko; prośba, wręcz błaganie, złość, zacięcie i tęsknota. Nikola dopiero wtedy zdał sobie sprawę, że dłonie trzęsą mu się ze zdenerwowania.
- To jest twoje ostatnie słowo?
- Tak, Nikola. Wyjdź.
Działając w zupełnym amoku cisnął pierścionek na stolik, a potem wybiegł z tego przeklętego pokoju ze łzami gromadzącymi się w kącikach oczu. Czuł się upokorzony, rozgoryczony i zrozpaczony. Biegł przed siebie spazmatycznie łapiąc powietrze. Bał się zatrzymać. Kiedy to nastąpiło zrozumiał jak ważny mecz przegrał. I paradoksalnie jeszcze bardziej oddał się siatkówce. To był jedyny sposób by zapełnić pustkę.

Nikola odwrócił wzrok. Po tym szczerym wyznaniu nie mógł patrzeć na Sanję. Wróciły te stare emocje. To upokorzenie, rozczarowanie. Zrozumiał jaki błąd popełnił nie zwierzając się żonie wcześniej.
- Nikola, co ona robi w Polsce? Czego one chce od ciebie?
Głos Sanji drżał. Nikola zmusił się by na nią spojrzeć. Wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił.
- Nie wiem, naprawdę nie wiem. Pojawiła się kilka dni temu pod halą. Prosiła bym nie dzwonił do Igora i nie mówił mi, że wiem gdzie jest. Kiedy powiedziałaś mi, że zaprosiłeś ją do nas na obiad byłem przerażony. Jedyne co mogłem zrobić to zadzwonić do Kolakovica. Powiedziałem o tym Tijanie. To dlatego uciekła. I dlatego była na mnie taka wściekła.
Sanja odsunęła się od niego i wzięła jego twarz w dłonie, zmuszając by spojrzał jej w oczy.
- Nikola przyrzeknij mi, że ta kobieta nie stanowi żadnego zagrożenia dla naszej rodziny.
- Przyrzekam. Tijana nic już dla mnie nie znaczy.
Pocałował ją czule, przelewając w ten sposób wszystkie swoje uczucia. Chciał by Tijana zniknęła; bał się, bo uczucie do niej wcale nie wygasło. Ale wiedział co w jego życiu jest najważniejsze.
- Pójdę zawołam Emmę, bo pewnie zdążyła już nieźle zmarznąć.
Kiedy Sanja wyszła z kuchni Nikola odetchnął głęboko. Tijana stanowiła zagrożenie, ale nie zamierzał poddać się przebłyskom uczuć. Ona należała już do zakończonego rozdziału, nie miał zamiaru czytać go na nowo. Coś jednak gryzło go w środku; nie dotrzymał słowa i poinformował Igora o miejscu pobytu jego córki. Tijana miała rację; zawiódł ją na całej linii, ale czy miał inne wyjście?
W salonie wyjął z barku butelkę wina i dwa kieliszki. Sanji też przyda się coś na uspokojenie nerwów. Ledwie zdążył na odkorkować butelkę, kiedy jego żona wpadał do domu z rozpaczą wymalowaną na twarzy.
- Nikola… Mój Boże, Nikola… Emma… Nigdzie jej nie ma! Nikola, nasza córka!
      
* Adam Mickiewicz "Polały się łzy me czyste, rzęsiste"
      

12 komentarzy:

  1. Emma zniknęła :(
    Szkoda że Dla Nikoli to zamknięty rozdział :< Cóż ..
    Rozdział cudowny, jak zawsze . :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda mi Nikoli, Tijana nie słusznie go potraktowała, i jeszcze ta sprawa z Emmą... Mam nadzieję że wszystko się wyjaśni. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komentarz. Opowiadanie zmierza ku końcowi, więc postaram się powyjaśniać wszystkie sprawy.

      Usuń
  4. Nareszcie się dowiedziałam, co było między Tijaną a Nikolą i jestem dość zaskoczona. Znając Ciebie możesz jeszcze namieszać w życiu Nikoli ;)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że znów udało mi się zaskoczyć:) Czy jeszcze namieszam? Zobaczymy, bo zamierzam powoli kończyć, więc raczej wszystkie sprawy będą się wyjaśniać. Pozdrawiam:)

      Usuń
  5. No tego kompletnie sie nie spodziewalam! Jak mogla kazac mu wybierac!? Nie dziwie sie, ze musieli sie rozstac...Coz nie wiem czemu ale zmienilam swoje zdanie o Tijanie i mysle, ze to ona mogla porwac Emmę. czekam na nastepny, robi sie ciekawie ;D pozdrawiam cieplo xxx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy mnie fakt, że Tijana budzi emocje. Co do Emmy, wszystko wyjaśni się w kolejnym rozdziale. Pozdrawiam:)

      Usuń
    2. Zapraszam na 8. na un-oubli.blogspot.com
      Pozdrawiam x

      Usuń
  6. Przepraszam za nieobecność, ale już nadrabiam :)
    Właściwie to ciężko mi pozbierać myśli, żeby opisać swoje odczucia. Myślałam, że Nikola pomoże Tijani, a zamiast tego on namieszał jeszcze bardziej. Ale chyba powinnam to zrozumieć, bo w końcu dziewczyna postawiła przed nim najgorsze z możliwych ultimatum. Mimo, że to już przeszłość to ja na miejscu siatkarza nie ryzykowałabym swojej rodziny dla dawnej miłości. Więc chyba potrafię się postawić na jego miejscu, co nie zmienia faktu, że jestem ciekawa co teraz będzie z dziewczyną. I do tego ta sprawa z zaginięciem Emmy... W każdym razie czekam na ciąg dalszy :) pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń